Skąd wziąć pieniądze na inwestycje

Unia Europejska obficie dotowała nasze inwestycje...
Unia Europejska obficie dotowała nasze inwestycje...
Przeczytanie artykułu zajmie Ci 3 minuty

Skąd wziąć pieniądze na inwestycje

Jeśli ktoś myśli, że Wodociąg Marecki jest kurą znoszącą złote jajka, zapraszamy do lektury tego tekstu.

Halo, Wodociąg Marecki? Dlaczego z mojego kranu płynie Bourbon? To chyba jeden z najczęstszych (mimo wszystko sympatycznych) żartów na temat działania naszego przedsiębiorstwa. Oczywiście bazuje na taryfie za wodę i ścieki, których ceny  – napiszemy uczciwie - nie są niskie. Stąd pewnie wyobrażenia o Wodociągu jako bardzo bogatej firmie, która zarabia ciężkie pieniądze kosztem obywateli Marek.

Rozczarujemy Państwa. Nie jesteśmy firmą, która ma przynosić finansowe zyski naszemu właścicielowi – Miastu. W ciągu 25 lat naszej historii ani razu nie wypłaciliśmy samorządowi Marek dywidendy, czyli całości lub części rocznego zysku. Działo, dzieje się i będzie tak się działo z dwóch powodów.

Po pierwsze (mniej istotne), z uwagi na koszty inwestycji i amortyzacji trudno mówić o zyskach naszej firmy. Generalnie co roku staramy się równoważyć dochody i koszty – jeśli coś zostanie, trafia na inwestycje lub spłatę zadłużenia. Dla przykładu W 2022 r. mieliśmy 28,3 mln zł przychodów i zaledwie 0,3 mln zł zysku netto przy około 60 mln długu zaciągniętym na inwestycje.

Po drugie (kluczowe), naszym celem nie jest zarabianie. Mamy inny priorytet. Naszym celem jest dostarczenie mieszkańcowi Marek usług na jak najlepszym poziomie (choć uprzedzamy - z kranu nie poleci Bourbon). Tak, by markowianin zawsze miał dobrą, bieżącą wodę w kranie i działający system kanalizacji sanitarnej. Tak, by nie musiał instalować hydroforu i zbiornika asenizacyjnego.

Zapyta ktoś – skoro nie macie milionów w budżecie, to jakim cudem wybudowaliście ponad 200 km sieci kanalizacyjnej? Odpowiedź jest prosta. Dzięki zewnętrznym dotacjom. Wielokrotnie podkreślaliśmy ogromną rolę, jaką w naszej historii odegrały Unia Europejska i fundusze ochrony środowiska. Tylko z Brukseli w trzech etapach unijnego projektu wpłynęło do nas 110 mln zł. Bez tych pieniędzy nie bylibyśmy w stanie wybudować sieci kanalizacji sanitarnej – tu znów podkreślimy - praktycznie od zera.

I mała dygresja. Unia Europejska nie pokrywa 100 proc. inwestycji. Tu potrzebny jest wkład własny, czyli kredyty i pożyczki. My je oczywiście spłacamy. Ale jest to kolejne obciążenie, które regularnie obsługujemy. Acz nie jest małe (60 mln zł) i każda podwyżka stóp przez NBP jest przez nas odczuwalna i bolesna, podobnie jak dla naszych czytelników i klientów.

Ktoś zapyta – skoro tyle zrobiliście i macie zadłużenie, czy może to oznaczać koniec inwestycji Wodociągu Mareckiego? Odpowiemy tak: dopóki miasto się rozrasta, my też będziemy inwestować, choć tempo z pewnością znacznie spowolni. A nie będzie to łatwe zadanie, bo w naszym otoczeniu jest coraz mniej możliwości zdobycia atrakcyjnego pieniądza. Zmniejszają się możliwości uzyskania dotacji unijnych, banki też nie palą się do finansowania sektora wodociągowo-kanalizacyjnego (brak atrakcyjnych zabezpieczeń – rurę w ziemi trudno sprzedać). Możecie być Państwo pewni, że szukamy możliwości znalezienia rozsądnego finansowania. W końcu mamy w tym już trochę doświadczenia.

Wy też, Szanowni Państwo, możecie nam pomóc w realizacji inwestycji. I wcale nie chodzi o pieniądze. W poprzednim tekście (link) wspominaliśmy, że bez udzielonej przez Was służebności w pasie drogi nie możemy zacząć jakichkolwiek robót budowlanych. Więc jeśli kiedyś zapukamy do Waszych drzwi z prośbą o taką możliwość, wyraźcie taką zgodę. Nic Was to nie kosztuje, a prawdopodobnie pomoże w przyłączeniu do sieci nieruchomości Waszej i Waszych sąsiadów, a z całą pewnością podniesie wartość tychże posesji położonych przy ulicach, w których zlokalizowano sieć kanalizacji sanitarnej (a może i wodociąg miejski).

W ciągu dwóch dekad Wodociąg Marecki rozbudował sieć wodociągową i niemal od zera zbudował sieć kanalizacyjną. Ta pierwsza liczy obecnie 150 km, zaś druga – 220 km. Są jednak miejsca, gdzie jeszcze nie dotarliśmy lub udało się to zrobić po długich staraniach. Publikujemy cykl artykułów, w których opowiadamy o tzw. trudnych przypadkach.

 Gdzie diabeł nie może... - LINK

Piłsudskiego - skomplikowany przypadek - LINK

Pod górkę, ale z happy endem - LINK

Bez służebności ani rusz - LINK

 

Co o tym myślisz?

« wstecz | w górę