Gdzie diabeł nie może...

Siedziba Wodociągu Mareckiego. W tle - nasze miasto
Siedziba Wodociągu Mareckiego. W tle - nasze miasto
Przeczytanie artykułu zajmie Ci 3 minuty

Gdzie diabeł nie może...

Staramy się stopniowo wymazywać białe plamy na wodociągowej i kanalizacyjnej mapie Marek. Nie jest to jednak ani proste, ani tak szybkie, jakbyśmy tego wszyscy chcieli

W ciągu dwóch ostatnich dekad Wodociąg Marecki wykonał ogromną pracę, rozbudowując sieć wodociągową i budując niemal od zera sieć kanalizacji sanitarnej. Świadczą o tym liczby – w 2006 r. z wodociągu korzystało niecałe 5 tys. gospodarstw domowych, w 2023 r. – już 16 tys. Jeszcze większą dynamikę widać w przypadku sieci kanalizacyjnej. W 2006 r. podłączonych było niecałe 2 tys. domostw, w 2023 r. – 16 tys. Te inwestycje były możliwe tylko dzięki wsparciu Unii Europejskiej, funduszy ochrony środowiska i samorządu, a także kredytom, pożyczkom i obligacjom.

Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że są w Markach jeszcze miejsca, gdzie nie dotarliśmy z wodociągiem i/lub kanalizacją. Ponieważ te sprawy budzą sporo kontrowersji, postanowiliśmy wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje i co robimy, żeby to zmienić. Chcielibyśmy oczywiście, aby popularne i symboliczne powiedzenie „rzeczy trudne robimy od ręki, niemożliwe w 15 minut” odnosiło się do naszych działań, ale zderzenie z rzeczywistością mocno je weryfikuje.

Co się kryje ze słowem „rzeczywistość”? W tym wpisie przedstawimy Państwu podstawowe problemy, które stają na przeszkodzie do szybkiego rozwijania zasięgu sieci kanalizacyjnej i wodociągowej. Piszemy po to, by Państwo byli świadomi, z czym się borykamy. A zatem do rzeczy…

  1. Brak dostępności terenu do budowy sieci wodociągowej i/lub kanalizacyjnej

Gdyby wszystkie grunty, na których chcielibyśmy ułożyć sieć, należały do samorządu Marek, sprawy byłyby dużo prostsze. Ale tak nie jest. Z własnościami ma kłopot również miasto, które, budując drogi, uruchamia długotrwałą procedurę ZRID (czyli zezwolenie na realizację inwestycji drogowej).

Co do zasady, sieć wod-kan nie powinna być lokalizowana w terenach prywatnych. Taką działkę trzeba wykupić (w całości bądź częściowo). Jak wiadomo – są to dodatkowe koszty i to dla miasta, bo nasza spółka nie ma delegacji prawnej do zakupu gruntów pod inwestycje liniowe.

Jest też alternatywna opcja. Wiąże się ona ze spisaniem przez każdego ze współwłaścicieli prywatnej działki oświadczenia o ustanowieniu służebności przesyłu w postaci aktu notarialnego. Niby proste, ale tylko pozornie. Często nie mamy informacji, do kogo i na jaki adres wysłać propozycję spisania takiego oświadczenia. Czasem na przeszkodzie, po śmierci właściciela działki, staje brak postępowania spadkowego. Wówczas również nie mamy z kim ustanowić służebności przesyłu.

Ale jak już dotrzemy do wszystkich właścicieli, bywa, że mamy do czynienia ze zdecydowanym sprzeciwem niektórych osób, które nie chcą ustanowić służebności przesyłu na swoich działkach nawet w przypadku, gdy działka może być wykorzystana tylko jako drogowa. Oczywiście mają do tego prawo. Trzeba mieć jednak świadomość, że taka decyzja często zamyka nam drogę do realizacji inwestycji, co oznacza, że niektóre nieruchomości z powodu „nie, bo nie” sąsiadów będą mieć nadal warunki życia jak za króla Ćwieczka...

  1. Niewielka szerokość dróg dojazdowych do posesji

W naszym mieście są ulice, w których zmieści się tylko jedno auto. Nie ma mowy o tym, by pomiędzy ogrodzeniami z dwóch stron drogi samochody mogły się wyminąć. To znajduje również odzwierciedlenie przy budowaniu kanalizacji sanitarnej, gdzie potrzebny jest odpowiednio szeroki i głęboki wykop. Jedynym rozwiązaniem jest poszerzenie pasa drogowego przy wykorzystaniu specustawy drogowej i decyzji ZRID, no i kosztem prywatnych działek. I znów są potrzebne czas i dodatkowe pieniądze… o przesuwaniu ogrodzeń nie wspomnę.

  1. Ograniczone możliwości finansowe spółki

O ile wody mamy pod dostatkiem (w końcu działają już dwie stacje uzdatniania wody), to z żalem stwierdzamy, że nie jesteśmy właścicielami mennicy. Mówiąc wprost – nie mamy na koncie takich pieniędzy, za które moglibyśmy wszędzie budować sieci. Dotychczas mogliśmy to robić, bo korzystaliśmy z dotacji unijnych, pieniędzy funduszy środowiska i samorządu Marek, a także obligacji i kredytów zaciągniętych w państwowych i komercyjnych instytucjach. Teraz spłacamy zobowiązania, zaciągnięte na te inwestycje. I jak każdy kredytobiorca złotówkowy – z żalem obserwujemy koszty obsługi kredytów, pożyczek i obligacji.

W kolejnych wpisach przedstawimy Wam kilka przykładów z Marek, które zilustrują trudności z dostarczeniem wody lub podłączeniem kanalizacji. Część z nich może wydać się szokująca i prowokować pytanie: jak to jest możliwe w sercu miasta? Postaramy się na to pytanie w jasny i klarowny sposób odpowiedzieć.

Na koniec możemy Państwu obiecać jedno - mimo tych wszystkich przeciwności będziemy starali się stopniowo wymazywać białe plamy na wodociągowej i kanalizacyjnej mapie Marek. Zakończymy więc żartobliwą modyfikacją przysłowia: gdzie diabeł nie może, tam…. Wodociąg pośle…

Kolejny odcinek naszego cyklu - w następny poniedziałek 4 grudnia

Co o tym myślisz?

« wstecz | w górę